Do Kandy dojeżdżamy pociągiem, tak jak wspominałem
wcześniej, to był nasz ulubiony środek transportu na Sri Lance. Najważniejszym
punktem turystycznym jest tu wielka świątynia Buddyjska, w której dość
rygorystycznie przestrzegają zasad ubioru i należy pamiętać o długich spodniach
a przynajmniej o długiej chuście. Świątynia Zęba Buddy czyli Sri Dalada
Maligawa (znajduje się tam właśnie ta relikwia) to właściwie cały zespół
świątynny.
Duże wrażenie robi panująca tam atmosfera modlitwy i zadumy.
Wyjątkowo podobało nam się miejsce na zewnątrz świątyni troche przypominające
szklarnię, gdy w długich rzędach lichtarzy każdy mógł zapalić lampkę oliwną,
jako ofiarę dla Buddy. Pięknym zwyczajem który można obserwować tam w pełnej
krasie jest składanie ofiary z kwiatów na ołtarzach.
Z zadumy wyrywa czasem
pielgrzymów pianie kogutów, które włóczą się swobodnie po terenie kompleksu
korzystając z przywileju bycia świętym drobiem J
Poniżej jeszcze trochę zdjęć z poza światynii.
Po zwiedzaniu świątyni udajemy się na szybkie zakupy, czyli po jakąś szamę na podróż, bo jeszcze przed zmrokiem zamierzamy osiągnąć Sigiryie - oj tak mocno dopinamy grafik - wszystko po to by na koniec mieć kilka dni na nierobienie. Łapiemy busa i w drogę. Niestety do samego celu nie udaje nam się dojechać środkami publicznego transportu, gdyż tracimy mnóstwo czasu na korki w Kandy, a do Dambulla dojeżdżamy już po zmroku, a co gorsza po ostatnim busie do Sigiryi. Tak więc znowu uszczęśliwiamy kierowcę Tuk Tuka, choć ciężko się targujemy, żeby nie zdarł z nas za dużo.
I tak jakimś cudem udaje nam się dojechać do celu. Jest to miejsce, z którym wiązałem największe nadzieje fotograficzne i jak pokazał czas nie zawiodłem się.. Ale tak naprawdę okazuje się, że to druga skała świątynna daję te lepsze możliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz