czwartek, 22 października 2015

Sri Lanka - Haputale


Haputale tak tu chyba po raz pierwszy poczułem się zaskoczony i to mega pozytywnie. Panorama rozciągająca się z tego miasteczka na południe była po prostu niesamowita. Trafiliśmy za namową Lonely do Sri Lak Guest house, który swoją drogą naprawdę dawał radę - może nie był najtańszy ale zarówno pokoje jak i jedzenie na miejscu świetne. Dojechaliśmy na miejsce około godziny 20 tak więc było już praktycznie ciemno a my wykończeni postanowiliśmy kłaść się spać gdyż grafik na następny dzień znów napięty.



Pierwszy cel - Liptons Seat - miejsce, z którego według wszelkich przesłanek Sir Lipton doglądał swoich wspaniałych plantacji herbaty. Po sprawdzeniu odległości stwierdziliśmy, że w jedną stronę bierzemy Tuk Tuka co było całkiem niezłym pomysłem, gdyż był to kawał drogi. Miejsce położone jest magicznie. Nie dość, że samo Haputale leży już na wysokim wzniesieniu, to tutaj przemierzamy morze pól herbacianych - widoki cudowne - miejsce jest z pewnością warte odwiedzenia.






Z powrotem decydujemy się na spacer przez niesamowite wzgórza pełne krzewów herbaty, nie spiesząc się, rozkoszujemy się super klimatem. Po drodze odwiedzamy fabrykę herbaty, jednak na nasz pech albo i szczęście jest ona nieczynna ze względu na festiwal Hindu odbywający się w lokalnej świątyni, w związku z którym wszyscy pracownicy mają wolne. 





Korzystając z wolnego popołudnia jedziemy pociągiem do Ella, tak zachwalanego w necie i na przewodnikach. 




Dla nas jednak europejski klimat to nie jest to czego szukamy i po obejściu miasteczka udajemy się do wodospadu oddalonego o jakieś 6km na południe - gdzie też szału nie ma :p. Tak więc nasze odczucia odnośnie Ella są jednoznaczne - nie warto. Na pewno na Sri Lance znajdziecie wiele ciekawszych miejsc, o unikalnym klimacie, my nie szukaliśmy ducha europejskiej komercji, więc poczuliśmy się mocno rozczarowani - ale espresso na miejscu było wyborne i za to mały plusik ode mnie. Ale chciałbym zwrócić tutaj uwage na coś innego na trasę pociągiem - jest ona przepiękna i może właśnie ze względu na to warto uderzyć do Ella. W pociągu do Haputale spotykamy przesympatycznego Niemca z którym zamykamy wieczór butelką całkiem niezłego Arracka. Plan na dzień następny Adams Peak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz