wtorek, 25 sierpnia 2015

W krainie wina - Bordeaux - część 1

Po poprzednim weekendzie intensywnie spędzonym w Szwajcarii, tym razem wylądowałem we Francji, prawie nad samym oceanem a mianowicie w stolicy regionu Akwitanii. Główny cel winnice i jedzenie, czyli to co we Francji jest najlepsze... I tak dla prawdziwych mięsożerców jest to raj - jak ja kocham wołowinę.

Mój wypad był tym ciekawszy, że udało mi się trafić na super hostów. I dzięki mojej przewodniczce Marine udało mi się zobaczyć zdecydowanie więcej niż sądziłem na początku.

 Przylot późnym wieczorem, dotarcie do mieszkania hostów i ambitne plany na następny dzień. Jako, że Marine wychowała się niedaleko Bordeaux w Archachon, postanowiła mi pokazać okolice a miasto pozostawić mi do swobodnej eksploracji na następny dzień. Moim pierwszym "must see" na liście była, unikalna formacja na skale europy - najwyższa wydma Dune du Pilat - z której roztacza się niesamowity widok na zatokę.

 

Samo już wyjście na szczyt, przy temperaturze 35 stopni okazuję się wyzwaniem, Ale widoki wynagradzają wszystko. Po zjedzeniu drugiego śniadania kierujemy się do miasteczka Biscarrosse na obiad i przechadzkę wzdłuż oceanu, niby  mega gorąco ale mocny wiatr i woda podrywana z oceanu przyjemnie chłodzi.


Po obiedzie - oczywiście wyrwanie ze Szwajcarii kończy się stekiem z antrykotu 400g mięsa omnomnom- kierujemy się do miasteczka Archachon a tam szukamy statku - 3h rejs po zatoce. 


Rejs w taką pogodę to sama przyjemność tylko trzeba uważać na słońce, ze względu na dużą wietrzność nad oceanem nie czuje się smażenia aż tak. A słońce na prawdę dawało popalić o czym przekonałem się dopiero wieczorem:).




Co mi się bardzo podobało, to pan kapitan był świetnie przygotowany merytorycznie, sypał ciekawymi historiami z rękawa, zarówno tymi historycznymi jak plotkami o tym w którym to domu mieszka pani ex prezydentowa. No i można było się dowiedzieć co nieco o hodowli ostryg 
i o tym, że wyglądają one o tak:


Po skończonym rejsie udajemy się z powrotem do Bordeaux. Gospodarze uderzają na jakiś festiwal muzyczny, umawiamy się na dzień następny i tą noc spędzam w centrum na za-bookowanej wcześniej kwaterze z Airbnb.

Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz