Radość moja była wielka ze względu na fakt, że wszelkie prognozy pokazywały 22 stopnie na plusie plus pełne słońce - tutaj nauczka nie wierzyć długoterminowym prognozom - dwa dni przed wylotem 16 stopni i pełne zachmurzenie :)
Samo miasto hmm jest okey. Nie zrobiło na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, fajna baza wypadowa tylko tyle i aż tyle. Jest gdzie zjeść, jest stare miasto, jest mnóstwo knajp ale jednak szału nie ma.
Za to w okolicach bliższych lub dalszych można znaleźć kilka perełek jedną z takich z pewnością jest Pont du Gard - zwłaszcza dla wielbicieli imperium - kawałek dalej przepiękne stare miasto i jeden z lepiej zachowanych rzymskich amfiteatrów w Nimes.
Jednak to co mi się podobało najbardziej to Flamingi i miasteczko o którym nigdzie w przewodnikach nie przeczytałem, co prawda to już chyba następny region administracyjny ale jednak - Aigues-Mortes
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz