poniedziałek, 2 września 2013

Weekendowa retrospekcja...

Wracając jeszcze na chwilę do poprzedniego weekendu udało mi się zaliczyć całkiem przyjemną imprezę nad Wisłą a mianowicie zjazd food tracków. I tutaj trzeba przyznać jest to coś co wychodzi przed szereg Krakowa, w którym to "kiełbaski z nyski" zbrzydły mi jeszcze w liceum, a to już było lata temu. I tak naprawdę w tym temacie w grodzie Kraka się nic nie zmieniło. W przypadku Warszawy jest zupełnie inaczej i food trackowy biznes kwitnie w wymiarze kulinarnym raz lepszym raz gorszym.


Niestety ze względu na duże zainteresowanie imprezą udało mi się zdegustować tylko dwa pojazdy. I tu dla mnie fanatyka pikanterii miłe zaskoczenie. Jako, że Beef n Rolla kosztowałem już wcześniej i średnio mi smakował Classic, to Chilli Burger naprawdę dał radę, świeże jalapenos i dobrze wysmażone mięso spełniło oczekiwania, jednak dalej w mojej ocenie słabością tego slow food`a pozostanie bułka, która nie trzyma poziomu reszty. 

Druga opcja to naprawdę świetna "Pizza z Żuka".  Pepperoni na cienkim i dobrym cieście smakowała wybornie, pizzy nie mam absolutnie nic do zarzucenia nie jest ona co prawda ewenementem jak Garden w Krakowie ale na pizzowej mieliźnie Warszawy ( owszem nie byłem jeszcze w za wielu lokalach, jednak kilka odwiedziłem i żadna nawet nie zbliżyła się do poziomu pizzy z food tracku) na pewno się pozytywnie wyróżnia.

Uzupełniając wiadomości z aktualniejszego weekendu, objazdówka po rodzinnych imprezach (w tym jednym śląskim weselu... JAK JA NIENAWIDZĘ TEGO, A WODZIREJÓW TO JA NIENAWIDZĘ NAWET Z PASJĄ!!) skończyło się na 850km na liczniku i foteczce od ostatnio najbardziej trendy fotografa, pozdrowienia dla Jacka Wincenta R.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz